Kim będzie moje dziecko jak dorośnie...
Kim będzie moje dziecko jak dorośnie? Takie pytanie zadaje sobie
prawie każdy rodzic.
A może to pytanie powinno brzmieć "
Kim chciałabym, aby było moje dziecko w przyszłości"
Ilu jest rodziców, którzy chcą swoje
niespełnione marzenia, aspiracje przelewać na swoje dzieci. Marzyłam o karierze
aktorskiej, nie udało się ale zrobię wszystko aby moja córka nią była. Często w
ogóle nie zwracając uwagi na to, czego tak naprawdę chce dziecko, w jakim
kierunku ono samo chciałoby się rozwijać, jakie posiada zdolności.
Oczywiście marzyć każdy może, bo w końcu
po to są marzenia. Nie ukrywam sama czasami zarzucam wodze fantazji, i
wyobrażam sobie kim będzie mój synek jak dorośnie:) Mój mąż wymarzyłby sobie karierę piłkarską dla swojego
syna. Nie w jakiejś tam lidze, tylko co najmniej ekstraklasie, a co! Jak mały
leci do piłeczki, to tylko możecie sobie wyobrazić jaka jest radość
tatusia:)
Ja poszłam o krok dalej, i ułożyłam listę zawodów, które marzą mi
się dla syna, i oto one:
1. Kariera piłkarska, ( wiecie, taki drugi
LewyJ)
2. Lekarz,
3. Prawnik,
4. Architekt
Mam też listę zawodów, których bym nie chciała dla swojego
dziecka:
1. Ochroniarz,
2. Ksiądz,
3. Policjant,
Pomimo, że jako matka mam marzenia i ogromny wpływ na
wychowanie, rozwój i przyszłość swojego dziecka, to jednak najważniejsze i priorytetowe
jest dla mnie jego szczęście. To, że daliśmy mu życie, nie oznacza, że należy
ono do Nas, nie jest naszą własnością, ma prawo przeżyć życie po swojemu.
Rolą rodzica jest wychowanie, wpojenie wartości i zasad moralnych,
zadbanie o wykształcenie, jednak uważam, że krzywdą jest narzucanie mu swojej
woli. Czy chcielibyście aby Wasi rodzice starali się układać Wasze życie? Ja
bym nie chciała, oczywiście zawsze wysłucham co mają do powiedzenia, dobrze
jest poznać inny pogląd na daną rzecz, liczę się z ich zdaniem ale jestem
odrębną jednostką, mam swoje zdanie i swój pogląd na wiele rzeczy, więc skoro
nie robię tym nikomu krzywdy to znaczy, że jest OK.
Kiedyś ktoś, a konkretnie Ojciec Chrzestny Piotrusia zadał mi
pytanie, które do dziś mi dzwoni w uszach, ,, Co zrobisz jeśli Piotruś nie
będzie chciał pójść na studia tylko do zawodówki, tym samym wybierając sobie
zawód np. mechanika samochodowego?” odpowiedź
wydawała mi się prosta, to pójdzie do zawodówki na mechanika. Przecież może być
bardzo dobrym i rozchwytywanym mechanikiem, a skoro to będzie jego
zainteresowanie, to czemu nie? Nie będę od niego wymagać aby grzebał w ludzkich
trzewiach skoro będzie wolał grzebać w samochodach, nie widzę też sensu aby prowadzać Go na naukę gry
na pianinie, kiedy ewidentnie wszystkie znaki na niebie będą wskazywać na to,
że słoń mu nadepnął na uszy.
Im dłużej o tym myślałam tym bardziej utwierdzałam się w myśleniu, że na pewno będę chciała aby moje dziecko miało solidne wykształcenie, będzie chciał zostać mechanikiem, niech zostanie mechanikiem ale nie koniecznie po zawodówce, są Technika samochodowe, studia o podobnym profilu.
Wykształcenie i wybór szkoły jest kwestią ambicji, a to akurat
będę chciała dziecku wpoić. Jednym słowem dam Mu dłuto, a co On nim wyrzeźbi to
będzie jego.
Oczywistym jest, że nie jestem wstanie przewidzieć kim będzie moje
dziecko jak dorośnie, nie wiem jaki zawód sobie wybierze, jaką skończy szkołę,
jakie będzie miał marzenia, jakie zdolności będzie wykazywał. Jednak jedno jest
pewne, najważniejsze dla mnie jest aby mój Syn był szczęśliwym, dobrym i uczciwym człowiekiem.